Recenzja: Para w ruch – Terry Pratchett
Recenzję książki „Para w ruch” poprzedziłam długimi przemyśleniami. Wynikły stąd, że nie jestem przekonana, czy mimo tego, że uwielbiam serię książek Pratchetta traktującą o Świecie Dysku, spodobała mi się lektura tej historii. Poniżej słów kilka o zawartości, a Czytelnikom recenzji pozostawiam do własnej oceny, czy warto sięgnąć po „Parę w ruch”.
Gdy myślę o Świecie Dysku, myślę przede wszystkim o magach z Niewidocznego Uniwersytetu: nieco ekscentrycznym bibliotekarzu, niezbyt mężnym Rincewindzie oraz pozostałej grupie zwykle bardziej niż mniej pokręconych pracowników lub uczniów Uniwersytetu, niekoniecznie zachowujących się zgodnie z etykietą, lecz bardzo prężnie „głowologujących” wiedźmach z okolic Lancre, niezbyt tęgiej i zdecydowanie preferującej czerń postaci, czy chociażby nieodłącznym sprzęcie, który każdy podróżnik powinien mieć ze sobą. Sprzęcie zaopatrzonym w liczne ruchome nóżki. Sprzęcie, do którego pasują przymiotniki: pojemny i niebezpieczny.
Vimes i Vetinari, Ankh-Morpork, krasnoludy, trolle, gobliny i inne magiczne stworzenia – znajdziecie to w „Parze w ruch”. Przewijają się w tle opowieści. Natomiast sama historia dotyczy postępu i nowoczesności. Na wypełnione niezwykłymi postaciami i zdarzeniami poletko wkracza najnowszy wynalazek napędzany parą. Wkracza najpierw powoli, by z czasem nabrać rozpędu. Na drodze parowej machiny piętrzą się przeszkody. Na szczęście wzdłuż nowo budowanych torów pojawią się również pozytywnie parozakręceni osobnicy.
Z jednej strony Nowe, z drugiej pratchettowe tło oraz dawka jego humoru. Nie wiem, czy proporcje obu tych stron są odpowiednie. W mym subiektywnym odczuciu, trochę za mało było magii, za mało czarowania, zdarzeń typowych dla świata mieszczącego się na skorupie żółwia.
Niemniej w najnowszej książce Terry’ego Pratchetta nie zabrakło towarzyszącego mi przy czytaniu innych części, nigdy nierozczarowującego odczucia, że zło spotka się z karą, a dobro zostanie nagrodzone. Być może na krętej drodze pojawią się zakręty, lecz na końcu bohaterów czeka jasna przyszłość. Bądź ciemna. Zależy, czego oczekiwał.
„Para w ruch” była moją wakacyjną lekturą. Mimo że miałam mnóstwo czasu i chęci na czytanie, nie zaliczyłabym jej do książek, które wciągnęły mnie tak, by chcieć przeczytać je od razu w całości. Z innymi częściami opowieści ze Świata Dysku nie miałam takich rozterek. Więc ten tom otrzymuje ode mnie 7/10 punktów.
Ci, którzy Pratchetta kochają, znajdą w tej książce coś dla siebie. Tym niezdecydowanym polecałabym inny tom, jak chociażby „Kosiarza”, „Ruchome obrazki”, „Trzy wiedźmy”, czy nie tak dawno wydanego „Niucha”. A dopiero potem, w niedosycie pratchettowego świata, sięgnijcie po tę mocną siódemkę.
Kup w TaniaKsiazka.pl: