Recenzja trzeciej części trylogii Millennium Stiega Larssona – „Zamek z piasku, który runął”
Sprawa Lisabeth Salander zatacza coraz szersze kręgi. W ostatniej części trylogii Millennium poznajemy mroczne sekrety służb państwowych, wywiadu i wojska, działających poza granicami prawa. Wielka machina ruszyła i nic już jej nie zatrzyma. A Blomkvist musi skończyć swoje śledztwo, chociaż wie, że za dociekliwość może zapłacić naprawdę wysoką cenę.
Salander po konfrontacji z ojcem i bratem nie jest w najlepszej kondycji. Może gdyby nie dostała kilku postrzałów oraz nikt nie zakopał jej żywcem, to spotkanie po latach wspominałaby dużo lepiej. Niestety, nie udało jej się dokończyć dzieła, które zaczęła już jako nastolatka, podpalając znęcającego się nad jej matką Zalachenkę. Zamiast tego trafia na kilka miesięcy do szpitala oraz zostaje oskarżona o ciężkie uszkodzenie ciała swojego ojca. Tajne służby wiedzą już, że prawda w każdej chwili może ujrzeć światło dzienne i zatrząść w posadach całe państwo, dlatego nie stracą żadnej okazji, by jeszcze raz udowodnić opinii publicznej, że Salander jest niepoczytalna. Zamknięcie jej w zakładzie psychiatrycznym wydaje im się najlepszym i najprostszym rozwiązaniem. Jednak ci wyszkoleni w brudnej robocie przedstawiciele władzy nie doceniają swojego przeciwnika. Muszą zmierzyć się z grupą zdeterminowanych ludzi, którzy znają całą prawdę o przeszłości młodej hakerki i nie cofną się przed niczym, aby oczyścić ją z wszelkich podejrzeń.
Teraz nie jesteśmy już zaplątani w walkę z bandą kryminalistów. Zaczynamy wojnę ze służbami państwowymi. To będzie ostra walka.
Larsson po raz kolejny serwuje wyborną ucztę wszystkim entuzjastom powieści sensacyjnych i kryminałów. W ostatniej części szczegółowe sceny obyczajowe zastępuje szybką akcją i wielowątkową, skomplikowaną fabułą. Intryga rozszerza się i co rusz wskakuje na zupełnie nowe poziomy, wprowadzając na scenę interesujące i mroczne postacie. I to właśnie one są najlepszym składnikiem tej historii. Larsson każdego swojego bohatera obdarza bowiem szczegółowym życiorysem, obfitującym w wypadki, które dobrze uzasadniają jego teraźniejsze postępowanie. Nie ma przypadkowych osób, każdy musi odegrać swoją rolę i zdecydować, po której stronie stanie, gdy do mediów wyciekną informacje na temat tego, co tajne służby zrobiły Salander oraz wielu innym kobietom, przymykając oko na działania swojego przesiąkniętego złem i zepsuciem podopiecznego – Aleksandra Zalachenki.
O wyniku tego meczu zdecydują media, a nie sąd.
Larsson wielokrotnie udowadniał swoim czytelnikom, że to właśnie media są główną siłą napędową współczesnego świata i w swojej ostatniej książce ukazuje to ze zdwojoną mocą. Blomkvist jako wytrawny gracz i znawca dziennikarskiego środowiska wie, że największym postrachem w tej sprawie nie są wyroki sądu, ale opinii publicznej, która potrafi zburzyć nawet najbardziej misterne intrygi. A te, w konfrontacji z medialną machiną, stają się jedynie zamkami z piasku, rozmywanymi przez jedną silną falę.
Jednak mimo że świat Larssona jest przepełniony złem, to autor ocala w nim podstawowe wartości, przede wszystkim przyjaźń, wytrwałość i prawdę. I może właśnie dlatego wszystkie części Millennium cieszą się tak dużą popularnością. Rzeczywistość wykreowana przez szwedzkiego pisarza do złudzenia przypomina nasze realia, w których nigdy nie możemy być pewni, nawet z pozoru najbardziej oczywistych spraw. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że takie same wrażenia zafunduje nam David Lagercrantz w „Co nas nie zabije” – kontynuacji jednej z najlepszych trylogii kryminalnej świata.