Recenzja książki OUTPOST 2. Sprawdź to!
Dmitry Glukhovsky jest moim ulubionym współczesnym pisarzem, dlatego zawsze zasiadam do jego książek z ogromną nadzieją na świetną lekturę. Jak oceniam więc jego ostatnią powieść? Przed Wami recenzja książki OUTPOST 2.
O apokalipsie, która nadeszła zza rzeki
OUTPOST 2, jak wskazuje tytuł, jest drugą częścią serii, która opowiada o bohaterach żyjących w postapokaliptycznej Rosji.
W poprzednim tomie, o którym pisałam tutaj, poznaliśmy mieszkańców granicznej miejscowości Jarosław otoczonej zewsząd Wołgą, której radioaktywne opary nie pozwalają na dalsze wędrówki. Niewielu wie o tym, co znajduje się za mostem. Ale nawet ci, którzy nie wiedzą, mają wystarczająco dużo oleju w głowie, żeby o to nie pytać.
Kiedy pewnego dnia strażnicy jarosławskiej Placówki poznają człowieka, któremu udało się przejść przez Wołgę, a Moskwa przestaje wysyłać racje żywnościowe, wiedzą, że zawisły nad nimi czarne chmury. Nic jednak nie zapowiada ogromu tragedii, która wkrótce ich nawiedzi…
Co słychać u Jegora i Michelle?
Poprzedni tom kończy się absolutną masakrą mieszkańców, z której nikt nie uszedł z życiem. No, prawie nikt. Okropna zaraza, która przyszła do Jarosławia zza rzeki przypomina opętanie i przenosi się za pomocą wypowiadanych słów.
Choroba sprawia, że słuchający traci zmysły i wpada w morderczy amok, zarażając przy okazji wszystkich, którzy staną mu na drodze. Chociaż Jegor rozprawił się niemal ze wszystkimi zarażonymi, niebezpieczeństwo nie minęło.
Teraz od niego i Michelle zależy, czy uda się przekazać informacje i powstrzymać zarazę nim dotrze do kolejnych miejscowości, a w ostateczności do samej stolicy. Trudno jednak przemierzać kolejne kilometry z ogłuszonymi maluchami spowalniającymi tempo, samemu również nie słysząc ani słowa.
Poza trudną sytuacją, w której się znaleźli, nad bohaterami wciąż wiszą problemy, z którymi nie udało im się uporać w Placówce. Michelle jest w ciąży ze zmarłym podesaułem, a Jegor nadal próbuje oszukiwać się, że teraz, gdy Sasza nie żyje, z pewnością Michelle przyjmie go z otwartymi ramionami. W końcu teraz mają tylko siebie, nieprawdaż?
W pewnym momencie sytuacja przyjmuje niespodziewany obrót. Michelle jest przez to coraz mniej pewna, czy uda jej się dotrzeć do ukochanej Moskwy. Jedynego miejsca jej wspomnień i wyobrażeń, które tak długo trzymało ją przy życiu…
Recenzja książki OUTPOST 2
Drugi tom powieści rozpoczyna się z całkiem nowej perspektywy nieznanego dotąd bohatera. Jura Lisycyn, bo o nim mowa, to przyjaciel Saszy, który został oddelegowany do zbadania sprawy buntu w jarosławskiej placówce.
Kozacy, którym dowodził Saszka, nie wrócili z wyprawy i to on musi zbadać przyczynę tej sytuacji.
Powieść wciąga totalnie już od pierwszych stron. Trzyma w napięciu i nie puszcza, zwłaszcza że w przeciwieństwie do Lisycyna, po lekturze pierwszego tomu wiemy, co stało się z mieszkańcami Jarosławia. Nawet jeśli do końca tego nie rozumiemy.
Tym razem nieco bardziej zanurzymy się w imperialnej Moskwie. Poznamy, chociażby gotową na wszystko balerinę, narzeczoną Lisycyna, zbliżymy się do moskiewskiej socjety i zderzymy ze światem, o którym tak długo marzyła Michelle.
Niemniej wyimaginowany obrazek często daleki jest od rzeczywistości. Po raz kolejny czeka nas zderzenie z brutalnością zdarzeń i poczuciem bezsilności wobec nieuniknionego.
Glukhovski znowu staje na wysokości zadania i serwuje nam absolutnie wciągającą powieść post-apo, będącą jednocześnie komentarzem politycznym krytykującym rosyjski imperializm. Jakże dosadnym w obecnej sytuacji.
Z ogromną przyjemnością sięgnęłam po tę książkę i dałam się porwać bez reszty. Serdecznie Wam ją polecam, podobnie jak wszystkie pozostałe tytuły jego autorstwa. Zwłaszcza jeśli jesteście już po lekturze pierwszego tomu.
Jeśli zainteresowała Cię recenzja książki OUTPOST 2, znajdziesz ją tutaj!
Powiązane artykuły:
Ania ocenia:
-
10/10
-
10/10
-
10/10
-
10/10
Fragment recenzji
Drugi tom powieści rozpoczyna się z całkiem nowej perspektywy nieznanego dotąd bohatera. Jura Lisycyn, bo o nim mowa, to przyjaciel Saszy, który został oddelegowany do zbadania sprawy buntu w jarosławskiej placówce.
Kozacy, którym dowodził Saszka, nie wrócili z wyprawy i to on musi zbadać przyczynę tej sytuacji.
Powieść wciąga totalnie już od pierwszych stron. Trzyma w napięciu i nie puszcza, zwłaszcza że w przeciwieństwie do Lisycyna, po lekturze pierwszego tomu wiemy, co stało się z mieszkańcami Jarosławia. Nawet jeśli do końca tego nie rozumiemy.