Małe Licho i babskie sprawki. Recenzja książki dla dzieci Marty Kisiel
Jaka jest nowa książka Marty Kisiel z serii Małe Licho? To opowieść pełna humoru, ciepła i… macek, w której nie brakuje ani niebezpieczeństw, ani magicznych stworzeń. To nie powinno dziwić, skoro główny bohater Bożek jest pół-chłopcem, pół-widmem i pół-glutem. Połówki się wam nie zgadzają? To pewnie dlatego, że Bożek jest na bakier z matematyką. Małe Licho i babskie sprawki to kolejna świetna propozycja z nurtu literatury dziecięcej.
Małe Licho i babskie sprawki — recenzja książki dla dzieci
Wraz z Bożkiem i jego przyjaciółmi: Tomkiem i Witkiem zaczynamy nowy rok szkolny. Czwarta klasa to już całkiem poważna sprawa. Są nowe przedmioty, nowy wychowawca i nowa koleżanka. Okazuje się, że nie wszystkie dziewczyny są nie do zniesienia, a ze Zmyłką można dzielić nie tylko ławkę, ale też czytelniczą pasję, a później nawet niebezpieczne przygody. Za to nowy wychowawca od początku niepokoi Bożka. Dodatkowo w szkole zaczynają się dziać niepokojące rzeczy.
Chłopiec znów stanie w obliczu niebezpiecznej i mrocznej przygody. Do tego jego ojciec, Szczęsny, egzaltowany romantyczny poeta, nie może przepuścić pojawienia się niewiasty na bożkowym horyzoncie i z zerowym respektem dla granic stawianych przez chłopca, wszędzie wścibia swój widmowo-glutowy nos.
Trochę starszy bohater i nowe problemy
Bożek rośnie (w zastraszającym tempie) i dorośleje, tak samo jak czytelnicy. Wraz z każdą kolejną powieścią jest nieco starszy. Zatem autorka w kolejnych książkach skupia się na innych problemach, bo te też zmieniają się wraz z wiekiem.
Jej opowieść, choć osadzona w fantastycznym świecie, jest bliska dziecięcym czytelnikom właśnie dlatego, że podejmuje aktualne i ważne z ich punktu tematy. Było już o poznawaniu siebie, trudnościach związanych z odnalezieniem się w grupie rówieśniczej oraz o tym, że warto otworzyć się również na tych, których się nie lubi, bo każdy ma w sobie coś ciekawego i wartościowego. Teraz przyszedł czas na kolejne problemy.
Czwarta klasa to czas na tytułowe babskie sprawki
Do paczki przyjaciół dołącza Zmyłka, nowa uczennica w klasie. Decyzją wychowawcy przyszło jej siedzieć w ławce razem z Bożkiem. Między nimi od razu pojawia się nić sympatii, kiedy odkrywają, że mają podobne poczucie humoru i zbieżne zainteresowania. To początek fajniej przyjaźni, choć Szczęsny całą swoją glutowatością chciałby widzieć w tej relacji elementy romantycznych uniesień i dramatyzmu.
W konsekwencji sam przeżyje dramat, kiedy Zmyłka uświadomi mu, że dziewczęta, to wcale nie takie efemeryczne stworzenia o licach jasnych, ustach kraśnych i oczach omdlewających z tej całej dziewczyńskości. Że broją, smrodzą, krzyczą i ogólnie zachowują się dokładnie tak samo jak chłopcy.
Małe Licho i babskie sprawki urzeka czułością
Marta Ksiel, podobnie jak w poprzednich książkach z serii, urzeka czytelnika czułością. W lekki sposób, sięgając po dowcipny język, pisze o bardzo ważnych sprawach.
Książka Małe Licho i babskie sprawki jest o tym, że nie tylko książki nie należy oceniać po okładce, ale ludzi też. Ktoś, kto jest kolorowy i uśmiechnięty na zewnątrz w środku może nosić bardzo wielki smutek. Ktoś mroczny i niezbyt sympatyczny na pierwszy rzut oka, może być czułym opiekunem. A ktoś tak maleńki, że mieszka w szufladzie, może mieć w sobie tak dużo bohaterstwa, że starczyłoby na kilku ludzi standardowych gabarytów. A odwagę może znaleźć w sobie nawet ktoś, kto jest pewien, że nie ma jej ani trochę.
Na czułości w Małym Lichu opierają się też relacje. I te między członkami rodziny, i te między przyjaciółmi. To relacje, w których jest zrozumienie, wsparcie i pomoc. W których nie ocenia się nikogo przez pryzmat porażek, pałek z matematyki, czy mówienia wierszem. Owszem, czasem te wyjątkowe właściwości mogą być tematem żartów lub docinek, ale takich ciepłych, które nie ranią. To relacje oparte na całkowitej akceptacji i zalet, i wad.
Marta Kisiel pisze też o granicach i o tym, jak ważne jest, by dorośli przestrzegali tych stawianych przez dzieci. Że ignorując je zaburza się poczucie bezpieczeństwa.
Dla małego, dla dużego
Małe Licho i babskie sprawki to książka, która spodoba się dzieciom. Nie brakuje w niej magii, niesamowitych postaci, humoru i niebezpiecznej przygody. Autorka stopniowo potęguje niepokój i napięcie a akcja nie zwalnia, płynie wartkim nurtem, wiec czytelnik nie ma nawet chwili na nudę. Nic dziwnego, że seria ma duże grono fanów też wśród dorosłych czytelników. Dodatkowo w książce znajdziecie świetne ilustracje Pauliny Wyrt.
Najnowszą książkę Marty Kisiel dla dzieci znajdziecie tutaj: Małe Licho i babskie sprawki. Przed lekturą warto sięgnąć po poprzednie powieści: seria Małe Licho.
Sprawdź też recenzje wcześniejszych książek z serii:
Recenzja Anety
-
8/10
-
10/10
-
10/10
-
10/10
Fragment recenzji
Książka Małe Licho i babskie sprawki jest o tym, że nie tylko książki nie należy oceniać po okładce, ale ludzi też. Ktoś, kto jest kolorowy i uśmiechnięty na zewnątrz w środku może nosić bardzo wielki smutek. Ktoś mroczny i niezbyt sympatyczny na pierwszy rzut oka, może być czułym opiekunem. A ktoś tak maleńki, że mieszka w szufladzie, może mieć w sobie tak dużo bohaterstwa, że starczyłoby na kilku ludzi standardowych gabarytów. A odwagę może znaleźć w sobie nawet ktoś, kto jest pewien, że nie ma jej ani trochę.