Recenzja książki Ocalałe Riley Sager
Mam nadzieję, że recenzja książki Ocalałe pomoże Wam w dokonaniu wyboru, czy warto mieć tę powieść na półce, czy też nie. Standardowo już zacznę od okładki, gdyż to na niej widnieje krótka zachęta wygłoszona przez samego mistrza grozy – Stephena Kinga.
Okładka może i niezbyt graficznie zaawansowana, ale wywiera pewne uczucie niepokoju. Jako ciekawostkę warto tutaj dodać, że czerwony kolor ma najintensywniejsze oddziaływanie na nasz organizm. W wyniku tego wspomaga wyzwalanie się adrenaliny i podnosi nieznacznie ciśnienie krwi. Łatwo więc przypisać mu odpowiedzialność za naszą ekscytację. Jeśli już weźmiecie tę książkę w rękę i przyjrzycie się okładce nieco dłużej niż kilka sekund, zrozumiecie, o czym mówię. Taki początek zapowiadać mógł jedynie lepsze rozwinięcie.
Recenzja książki Ocalałe – bez spoilerów
Główną bohaterką książki jest Quincy Carpenter, która z niewyjaśnionych przyczyn, jako jedyna przeżyła masakrę w chacie Pine Cottage. Pierwszym faktem, który wywołuje dreszcz na skórze odbiorcy, jest to, że bohaterka zupełnie nic nie pamięta. Nie wie, w jaki sposób udało się jej wydostać z tego przeklętego miejsca w środku gęstego lasu. Jak się wkrótce okazuje, są jeszcze dwie kobiety – Samantha Boyd i Lisa Milner, które przeszły przez podobne piekło. Prasa zgodnie okrzyknęła je „Ocalałymi”. I chociaż bohaterki powinny cieszyć się szczęściem i wolnością, ich życie nie należy do najłatwiejszych. Doniesienia medialne podsycały jedynie spekulacje, a ludzie wciąż zadawali sobie pytanie, dlaczego to właśnie one, jako jedyne przeżyły.
Zarezerwujcie czas, bo historia naprawdę wciąga
Muszę przyznać szczerze, że już od pierwszej strony książka przypadła mi do gustu pod względem stylistycznym. Zawsze robię tak, że zanim skupię się na akcji, czytam kilka kartek pospiesznie, by sprawdzić, czy będzie to męczarnia, czy lekka lektura. W przypadku Ocalałych zdecydowanie wygrywa druga opcja. Akcja rozpoczynająca od razu wnosi do historii pewnego rodzaju napięcie. Odbiorca ma wrażenie, że pędzi krok w krok za bohaterką i lada chwilę złapie zadyszkę. Następnie zderzyłam się z zupełnie spokojnym i sielankowym obrazem rozpoczynającym nowy rozdział. Powiem, że byłam nie tylko zaskoczona, ale jednocześnie przerażona. Bo mój umysł ciągle tkwił jeszcze w poprzedniej scenie. W każdym zdaniu, pełna napięcia, poszukiwałam czegoś, co pozwoliłoby mi wykrzyknąć „wiedziałam!” i powrócić do traumatycznej wizji sprzed chwili. Nic z tego. Autorka doskonale dozuje emocje, pozwala nieco ochłonąć Czytelnikowi, by po chwili znów wrzucić go w środek akcji. I nim człowiek się orientuje, jego serce już przyspiesza, a niepokój wkrada się w najgłębsze zakamarki duszy.
Recenzja książki Ocalałe – kilka dodatkowych słów odnośnie do fabuły i podsumowanie
Od tragicznych wydarzeń mija dziesięć lat. Quincy wiedzie całkiem normalne, spokojne życie, starając się wyrzucić z pamięci tragiczną przeszłość. Demony jednak powoli zaczynają wypełzać z cienia. Wszystko za sprawą Samanthy Boyd i Lisy Milner. Niestety nie zdradzę Wam więcej, gdyż nie chcę zdradzać szczegółów fabuły. Ta książka zasługuje na to, byście krok po kroku odkrywali jej tajemnice osobiście. Bo tutaj każda scena i wydarzenie ma ogromne znaczenie w budowaniu mrocznej atmosfery.
Biorąc pod uwagę powieść, jako całość, z czystym sumieniem polecam ją wszystkim miłośnikom thrillerów. Jeśli poszukujecie dobrej książki, bez bijących po oczach schematów, to Ocalone spełnia Wasze oczekiwania. Nie jest to oczywiście mistrzostwo na miarę Stephena Kinga, a autorka z pewnością jeszcze sporo ma przed sobą. Jednak taki początek daje ogromne nadzieje na to, że rodzi się kolejna gwiazda gatunku. I warto dać jej szansę.
Recenzja Pauliny
-
7/10
-
7/10
-
7/10
-
6/10
-
7/10
Fragment recenzji
Autorka doskonale dozuje emocje, pozwala nieco ochłonąć czytelnikowi, by po chwili znów wrzucić go w środek akcji. I nim człowiek się orientuje, jego serce już przyspiesza, a niepokój wkrada się w najgłębsze zakamarki duszy.