Dusza rozszerzona. Gnoza – recenzja książki Michała Cetnarowskiego
Ciało i rozum, materia i duch, natura i kultura: ich wzajemne oddziaływanie i przenikanie się to niewyczerpane źródło inspiracji dla twórców zajmujących się najróżniejszymi dziedzinami. A gdyby podejść do tematu, wyobraźnię wyprowadzając na niepewne grunty przyszłości? Michał Cetnarowski swoją wizję przedstawił w powieści pt. Gnoza – recenzja książki ląduje dziś na blogu.
Twoja utopia jest moją dystopią, czyli witaj w połowie XXI wieku
Jak to bywa w powieściach science fiction, świat przyszłości nie przypomina raczej miejsca, w którym bez wahania chciałby żyć przeciętny współczesny Kowalski czy inny Smith. Ludzie funkcjonują tutaj przede wszystkim w wirtualnych rzeczywistościach, do których podłączają się za pomocą „ośmiorniczek” wtykanych do głów.
To, co zobaczą i co poczują każdego dnia, jest dobrane według ich preferencji przez sztuczną inteligencję, której algorytmy kreują tzw. Warstwy. Jednostki żyją więc we własnych bańkach, co ciekawe (i brzmiące jakoś niebezpiecznie znajomo?) poddając się temu stanowi rzeczy dobrowolnie.
– Czy pan naprawdę uważa, że po świecie nie da się już poruszać bez pomocy jakiejś sturingowanej niańki? […] Octopusy to moje podstawowe narzędzie komunikacji siebie i świata, kontakt z siecią, wtyczka do Warstw. Ale nie znaczy to, że potrzebuję tam jeszcze kogoś, kto będzie grzebał w moim mózgu brudnymi paluchami.
– Dusza rozszerzona.
– Co się pan tak dziwi. Nie chcemy, by algorytmy optymalizujące wyżarły nam mózgi, ale przecież nie jesteśmy jakimiś neoluddystami. Jeśli jednak soft wie o panu więcej niż pan sam, to myśli pan, że nie wie tego też ktoś, kto opłaca ten soft? Albo Państwo? […]
– Wszyscy żyjemy dziś w większości poza swoim ciałem.Gnoza, Michał Cetnarowski, fragment
Główna bohaterka powieści, Matylda (nomen omen: „ta, która jest silna, odważna w walce”) to młoda kobieta, należąca do „sabatu”, wspólnoty, połączonej przez jeden cel. Wraz ze znajomymi organizują w Warszawie happening, którym w wirtualnej rzeczywistości chcą zwrócić uwagę na trudną sytuację ekologiczną: kryzys, o którym zaczęło być głośno w latach dwudziestych XXI wieku, został opanowany tylko pozornie.
Po udanej akcji Matylda wpada w ręce członków pewnej wpływowej organizacji, która przedstawia jej propozycję nie do odrzucenia… Jaką rolę odegra dziewczyna w obliczu zetknięcia się z nadciągającym do Ziemi nieznanym obiektem? Tego oczywiście nie zdradzę.
Gnoza – recenzja książki Michała Cetnarowskiego
Nie wciągnie Was tutaj spektakularna akcja, kosmiczne pojedynki czy fabularne twisty. Przez pierwsze rozdziały powieści błądzi się jak w lekkim otępieniu po wybudzeniu z czegoś w rodzaju śpiączki: otwierasz oczy i nie do końca wiesz, w jakim miejscu jesteś, nie całkiem rozumiesz to, co słyszysz.
Autor wrzuca czytelnika na głęboką wodę wykreowanego przez siebie świata. Kto podejmie trud utrzymania się na powierzchni, ten w późniejszych rozdziałach odkryje ciekawe horyzonty.
W powieści znajdziecie sporo symboli, odniesień, zaszyfrowanych przekazów. Zmienna jest również perspektywa, z której przyglądamy się bohaterom i ich działaniom, trochę tak, jakbyśmy kręcili obiektywem i obserwowali przez jego szkiełka sprawy wielkie, kosmiczne, boskie i całkiem małe, przyziemne i bardzo ludzkie.
Asapy, mięsso, AIdwokaci, czyli język jutra
Świat przyszłości został opisany za pomocą specyficznego języka i wielu neologizmów, których znaczenia nieraz musimy sami rozszyfrować z kontekstów. Z pewnością mocno (i myślę, że na długo) zapadły mi w pamięci niezwykle obrazowe, plastyczne opisy zarówno fizycznych jak i cyfrowych obiektów oraz zdarzeń.
Ciekawym pomysłem autora było także wkomponowanie w treść powieści fragmentów poezji… stworzonej przez sztuczną inteligencję.
Gnoza – recenzja książki. Podsumowanie
Nie była to dla mnie lektura łatwa, zwłaszcza że nie jestem zagorzałą fanką science fiction. Nie mogę jej także zaliczyć do przyjemnych: wyzwaniem było wtłoczenie się w świat przedstawiony oraz w specyficzny język.
Gnoza nie była dla mnie przyjemna także w tym sensie, że pozostawiła mi w głowie kilka pytań, których nie zadaje się sobie na co dzień i o których woli się nie myśleć. Ale czy nie po to między innymi czytamy książki, żeby z takimi właśnie pytaniami się skonfrontować?
Dlatego z pełnym przekonaniem polecam Wam powieść Michała Cetnarowskiego.
Recenzowaną książkę znajdziecie W TYM MIEJSCU >>
Zobacz także:
Moja ocena
-
8.5/10
-
8.5/10
-
9/10
Fragment recenzji
Nie wciągnie Was tutaj spektakularna akcja, kosmiczne pojedynki czy fabularne twisty. Przez pierwsze rozdziały powieści błądzi się jak w lekkim otępieniu po wybudzeniu z czegoś w rodzaju śpiączki: otwierasz oczy i nie do końca wiesz, w jakim miejscu jesteś, nie całkiem rozumiesz to, co słyszysz.
Autor wrzuca czytelnika na głęboką wodę wykreowanego przez siebie świata. Kto podejmie trud utrzymania się na powierzchni, ten w późniejszych rozdziałach odkryje ciekawe horyzonty.