Zielone oczy driady to trzecia część serii Doroty Gąsiorowskiej Dni mocy. To niezwykły cykl, w którym losy bohaterów przeplatają się z elementami fantastycznymi folkloru, nie tylko polskiego.

W tej książce poznajemy historię Livii, która mieszka na co dzień w Irlandii, w starym domku na niemal całkowitym odludziu. Jak się tam znalazła? Cóż, mężczyzna, którego kochała, przyszły mąż, doszczętnie złamał jej serce. Upokorzona próbuje się pozbierać, a ucieczka do chaty, gdzie słychać tylko szum fal i wiatru ma jej w tym pomóc. Z zapałem oddaje się pracy, podejmuje się renowacji zarówno dzieł sztuki, jak i mebli. Jej życie zmienia się, gdy pewien starszy pan przynosi jej przepiękną szafkę z namalowaną tajemniczą kobietą. Wygląda ona niczym wróżka i spędza sen z oczu Livii. Gdy do przyjaciółka dzwoni z propozycją pracy przy renowacji starego wiejskiego kościółka w Polsce, dziewczyna waha się tylko przez chwilę.

Zielone oczy driady – recenzja książki

Po przeczytaniu trzech części Dni mocy stwierdzam, że to właśnie ostatnia przypadła mi do gustu najbardziej. Kilku bohaterów znam już z poprzednich tomów, ale to właśnie historia Livii mnie urzekła.

Restaurowany przez nią obraz w kościele przedstawiał kobietę bardzo podobną do tej z irlandzkiej szafki. Dziewczyna czuła, że nie jest to przypadek i z pomocą poznanych w miasteczku ludzi postanawia rozwikłać tę zagadkę. Oba malunki przywodzą na myśl wróżki, driady, a właśnie tak na naszą bohaterkę mówią przyjaciele – Fairy, Wróżka.

Na dodatek na drodze Livii staje tajemniczy nieznajomy. Dziewczyna czuje, że skądś go zna. Czy pomoże on jej uleczyć złamane serce? I czy uda jej się rozwikłać historię malowanych wróżek?

Szalenie podobało mi się, jak autorka sprawnie przeplatała losy bohaterów. Dodatkowo w książce poznajemy też inną historię, dzięki znalezionym przez Livię rękopisom. Cóż mogę powiedzieć – lubię takie zabiegi, gdy przeszłość splata się z teraźniejszością. Całą serię serdecznie polecam na taką porę roku. Malownicze Podlasie, zachwyt nad naturą i odrobina ludowych wierzeń to dla mnie przepis na książkę idealną. I takie właśnie są Zielone oczy driady. Nie mam pojęcia, czy Dorota Gąsiorowska planuje kolejną część cyklu, ale jeśli tak – to z pewnością po nią sięgnę. I Was również do tego zachęcam. To wspaniała, ciepła i kojąca książka.

Książkę Zielone oczy driady znajdziecie tutaj.

Moja ocena
  • 9/10
    Jak mocno książka mnie wciągnęła? - 9/10
  • 9/10
    Jak oceniam styl pisania, język i warsztat autora? - 9/10
  • 9/10
    Czy bohaterowie wzbudzili sympatię? - 9/10
9/10

Fragment recenzji

Po przeczytaniu trzech części Dni mocy stwierdzam, że to właśnie ostatnia przypadła mi do gustu najbardziej. Kilku bohaterów znam już z poprzednich tomów, ale to właśnie historia Livii mnie urzekła. Całą serię serdecznie polecam na taką porę roku. Malownicze Podlasie, zachwyt nad naturą i odrobina ludowych wierzeń to dla mnie przepis na książkę idealną. I takie właśnie są Zielone oczy driady.