Recenzja SybirPunk vol. 1 – na spotkanie cyberpunkowej Rosji
Jeżeli wydaje Ci się, że postęp technologiczny zawsze idzie w parze z dobrobytem, to… jesteś w błędzie. Michał Gołkowski przedstawia własną wizję mariażu postkomunistycznej Rosji ze światem cyberpunku. Tam, gdzie każdy jest pierwszy do bitki i wypitki, gdzie wielu ma porywcze zapędy, a technologia zdaje się potęgować łajdackie zachowania. SybirPunk vol. 1 zaprasza nas do brudnego, cuchnącego świata pełnego napakowanych cybernetyką ludzi, awantur, ustawek, krwi i innych wydzielin. Brzmi zachęcająco?
SybirPunk vol. 1
Architektura pamiętająca czasy socrealizmu przytłacza swoim ogromem i prostotą. Wielkie, szare, obskurne, niczym niewyróżniające się blokowiska poupychane są niczym sardynki w puszcze. A i zapach przebijający się przez wszechobecny smog wcale nie jest lepszy. Skrawki zieleni zostały dawno wybetonowane, nie ma nic, co odróżniałoby od siebie ulice i osiedla. Mieszkańcy NeoSybirska zdają się do szpiku kości przesiąkać atmosferą swojego miasta. Idąc ulicami, nie możesz być niczego pewny. Każdy zakręt i każda brama to potencjalne miejsce śmierci. Nie musisz wyróżniać się z tłumu, butelka wody czy kawałek syntetycznego żarcia to wystarczające powody, aby znaleźć się w centrum kłopotów. Miej oczy dookoła głowy, a najlepiej jakiegoś gnata za pazuchą.
Saszka Khudovec, zwany Chudym
Typowy, mentalny „dresiarz” z nieco wyższym ilorazem inteligencji niż majonez czy znajomi spod klatki. Były wojskowy Legii Cudzoziemskiej, który zdezerterował ze służby, aby uratować swoje małżeństwo. Dzisiaj lubi myśleć o sobie, że jest prywatnym detektywem, jednak inni traktują go raczej jak windykatora. Jeden z oligarchów, nadzianych, NeoSybirskich biznesmenów wynajmuje Saszkę do odzyskania skradzionych trzydziestu baniek. Jego wynagrodzeniem będzie niemała prowizja, a zasady? Nie ma żadnych. Pieniądze mają być odzyskane za wszelką cenę. Gdy gra toczy się o wysoką stawkę, możemy spodziewać się, że nic nie pójdzie zgodnie z planem. Zlecenie okazuje się skrajnie niebezpiecznie, a problemy zaczynają się nawarstwiać z dnia na dzień.
Rosyjski CyberPunk
SybirPunk vol. 1 dał Michałowi Gołkowskiemu możliwość wykreowania świata, który da wyraz jego fascynacji kulturą wschodu i językiem rosyjskim. Mimo cyberpunkowej otoczki z kart powieści wylewa się również czysta słowiańskość. Wizja miasta rodem z lat osiemdziesiątych, nieco przerysowani bohaterowie, jednakże idealnie wpisujący się w stereotypy dresiarzy, mafiozów i hakerów, a do tego ten język! Narracja wyjęta prosto z głowy głównego bohatera, jest świetnie zbilansowana humorem i wulgaryzmami. Tutaj każde niecenzuralne słowo ma swoje uzasadnienie, nawet jeżeli jest tylko przecinkiem. Sytuacyjne żarty, zabawne dialogi i spostrzeżenia jakże bliskie naszemu życiu sprawiają, że książkę czyta się niebezpiecznie szybko i przyjemnie.
Ta oprawa jest tak naprawdę kwintesencją SybirPunka. Ten świat, Ci ludzie, ten język. Fabuła, jak fabuła – nie jest ani odkrywcza, ani zaskakująca. Prosto poprowadzona historia z kilkoma pobocznymi wątkami pozwala cieszyć się akcją i jednocześnie podsyca nasz apetyt na więcej. Co więcej, niepoprawny Saszka daje się lubić, jego introwertyczni kumple są wystarczająco specyficzni, by być oryginalnymi i nawet ta banda idiotów spod klatki wywołuje uśmiech na twarzy, jednocześnie nie przekraczając granicy infantylności.
Cykl SybirPunk to powiew świeżości na polskim, cyberpunkowym rynku. Powiew wiejący w nieco innym kierunku i o specyficznym zapachu i może właśnie dlatego warty jest naszej uwagi. Książkę SybirPunk vol. 1 znajdziesz tutaj, a drugą część serii, SybirPunk vol. 2, w tym miejscu. Trzecia część cyklu SybirPunk vol. 3 będzie miała swoją premierę już 28 października 2020 roku.
Czego oczekujecie od literatury z gatunku cyberpunk? Czy szukacie tam prostej rozrywki? A może głębszych rozważań na linii człowiek-maszyna?
Autor recenzji: Robert Rejmaniak
Powiązane artykuły:
Ocena Roberta
-
9/10
-
8/10
-
9/10
-
8/10
Fragment recenzji
Mieszkańcy NeoSybirska zdają się do szpiku kości przesiąkać atmosferą swojego miasta. Idąc ulicami, nie możesz być niczego pewny. Każdy zakręt i każda brama to potencjalne miejsce śmierci. Nie musisz wyróżniać się z tłumu, butelka wody czy kawałek syntetycznego żarcia to wystarczające powody, aby znaleźć się w centrum kłopotów. Miej oczy dookoła głowy, a najlepiej jakiegoś gnata za pazuchą.